Podaj autorów i tytuły utworów, z których pochodzą poniższe fragmenty.
1.
- Dobrze jedziemy!
- rzekła. - Ale po co masz tam marznąć? Chodź pod moje niedźwiedzie. Posadziła
go w saniach obok siebie, nakryła białym futrem, a jemu się zdawało, że zapada w górę śnieżną.
- Jeszcze ci zimno? - rzekła i pocałowała go w czoło.
Huu! Jakiż to był zimny pocałunek! Uczuł lód aż w głębi
serca, które - jak
wiemy - już miał na wpół
zlodowaciałe; przez mgnienie oka zdawało mu się, że umiera, ale to minęło bardzo
prędko i zrobiło mu się lepiej. Nie czuł już wcale zimna.
2.
Biegun Północny. Ogromne miasto leżące samotnie na samym
szczycie kuli ziemskiej, pełne fabryk produkujących zabawki na Boże Narodzenie.
Zaraz, zaraz, ale gdzie się podziały pracujące w nich elfy?
- Gromadzą się w centrum miasta – wyjaśnił konduktor. - To
tam Święty Mikołaj podaruje komuś pierwszy świąteczny upominek.
- Kto go dostanie? – pytaliśmy wszyscy.
- Któreś z was.
3.
Klara dlatego nie chciała odejść od stołu gwiazdkowego, że odkryła
coś, czego dotychczas nikt nie zauważył. Dzięki temu, że huzarzy Freda
wymaszerowali i ustawili się w szyku pod drzewem, ukazał się niezmiernie
wytworny mały człowieczek, który stał spokojnie i skromnie, jak gdyby oczekiwał swojej kolei. Można by
wprawdzie dużo zarzucić jego
figurze, bo długi i zbyt gruby tułów nie harmonizował z cienkimi i krótkimi nóżkami,
a głowa była o wiele za duża. Ale te braki wynagradzało eleganckie ubranie, które
świadczyło o dobrym smaku. Mały człowiek miał na sobie śliczną fiołkową kurtkę
huzarską z licznymi białymi sznurami i guzikami, spodnie tego samego koloru, a
buciki piękniejsze niż
wszystkie, jakie
zdobiły kiedykolwiek nogi studenta, a nawet oficera. Tak dobrze przylegały do
delikatnych nóżek, jakby
były namalowane. Z ramion zwisał mu wąski i niezgrabny płaszczyk, który
wyglądał jak z drzewa,
a na głowie miał czapkę górniczą.
4.
Drżała z zimna i głodu, idąc z wolna przez ulice, podobniejsza
do cienia, niż do żywego dziecka. Białe płatki śniegu osiadały jej na długich,
jasnych włosach, które ciepłym płaszczem osłaniały plecy i szyję dziewczynki.
Ładnie jej było w tym złocistym płaszczu ze srebrzystymi gwiazdami nad czołem, lecz
nie myślała o tym. Więcej zajmował ją przyjemny zapach pieczonej gęsi, który co
chwila uderzał jej głodem zaostrzone powonienie. Ludzie żegnali stary rok wesoło,
a ona taka głodna i zziębnięta....
Usiadła wreszcie. Tak była zmęczona, że nie mogła iść dalej.
[…] Ciemno tu było, więc nikt jej
nie widział. Zresztą tak się skuliła, skryła pod spódniczkę zziębnięte nogi, ażeby
je rozgrzać... Ale jakże się rozgrzać na śniegu
i mrozie? A do domu wrócić nie miała odwagi: nie sprzedała ani jednego pudełka, jakże wracać bez pieniędzy?