Jan Parandowski ,,Przygody Odyseusza”
Książka Parandowskiego oparta na eposie Homera opowiada o podróży Odyseusza spod Troi do rodzinnej Itaki. Wędrówka ta zajmuje mu dziesięć lat, gdyż na początku naraża się bogowi mórz – Posejdonowi, poprzez wypalenie oka jego synowi, cyklopowi Polifemowi. Od tego momentu droga do domu staje się długa i kręta…. Odys przeżywa same ciężkie chwile, m.in. dociera do wyspy syren, naraża się bogowi Heliosowi za zabicie jego wołów, przepływa między Scyllą a Charybdą.
Po trudach podróży dociera w końcu do domu, ale tam też czeka go walka. Tym razem nie z morzem, ale z zalotnikami jego żony Penelopy, ponieważ przez to, że nie było go dwadzieścia lat, wszyscy myśleli, że nie żyje. Gdy ostatecznie pokonuje zebranych, może w końcu zająć swoje miejsce na tronie.
Książkę tę świetnie się czyta, na pewno łatwiej niż epos Homera. Gorąco polecam każdemu miłośnikowi mitologii greckiej.
Jan Parandowski „Przygody Odyseusza” Jak to jest tułać się po morzu przez 10 lat, trwając w nadziei, że wkrótce dotrzemy do celu? Z takim problemem musiał się zmierzyć Odyseusz – król Itaki. Jako młodzieniec walczył ramię w ramię z najwspanialszymi wojownikami pod Troją. Po zwycięstwie rozwinął żagle i odpłynął, by ujrzeć ukochaną Penelopę. Lecz nie dany mu był prędki powrót do domu. Niebezpieczne wiatry znosiły go na co dziwaczniejsze wyspy i krainy. Pewnego dnia przybił do brzegów kraju Kiklopów, gdzie nieumyślnie sprowadził na siebie szereg nieszczęść. Gdy po 10 latach zmagania się z wiatrami, potworami morskimi powrócił do ojczyzny, zastał swoją wierną żonę czekającą na jego powrót. Poznał go jednak jedynie Argos, królewski pies. Odyseusz udowodnił zalotnikom, że to on jest tym jedynym napinając łuk, co było trudnym zadaniem. Penelopa bardzo się ucieszyła widząc męża. Tułaczka Odysa zakończyła się szczęśliwie. Bardzo lubię interpretację „Odysei” Homera. Jest lekka, przyjemnie się ją czyta.
Jan Parandowski ,,Przygody Odyseusza”
Książka Parandowskiego oparta na eposie Homera opowiada o podróży Odyseusza spod Troi do rodzinnej Itaki. Wędrówka ta zajmuje mu dziesięć lat, gdyż na początku naraża się bogowi mórz – Posejdonowi, poprzez wypalenie oka jego synowi, cyklopowi Polifemowi. Od tego momentu droga do domu staje się długa i kręta…. Odys przeżywa same ciężkie chwile, m.in. dociera do wyspy syren, naraża się bogowi Heliosowi za zabicie jego wołów, przepływa między Scyllą a Charybdą.
Po trudach podróży dociera w końcu do domu, ale tam też czeka go walka. Tym razem nie z morzem, ale z zalotnikami jego żony Penelopy, ponieważ przez to, że nie było go dwadzieścia lat, wszyscy myśleli, że nie żyje. Gdy ostatecznie pokonuje zebranych, może w końcu zająć swoje miejsce na tronie.
Książkę tę świetnie się czyta, na pewno łatwiej niż epos Homera. Gorąco polecam każdemu miłośnikowi mitologii greckiej.
2. Anonimowy31 stycznia 2016 11:36
Jak to jest tułać się po morzu przez 10 lat, trwając w nadziei, że wkrótce dotrzemy do celu?
Z takim problemem musiał się zmierzyć Odyseusz – król Itaki. Jako młodzieniec walczył ramię w ramię z najwspanialszymi wojownikami pod Troją. Po zwycięstwie rozwinął żagle i odpłynął, by ujrzeć ukochaną Penelopę. Lecz nie dany mu był prędki powrót do domu. Niebezpieczne wiatry znosiły go na co dziwaczniejsze wyspy i krainy. Pewnego dnia przybił do brzegów kraju Kiklopów, gdzie nieumyślnie sprowadził na siebie szereg nieszczęść. Gdy po 10 latach zmagania się z wiatrami, potworami morskimi powrócił do ojczyzny, zastał swoją wierną żonę czekającą na jego powrót. Poznał go jednak jedynie Argos, królewski pies. Odyseusz udowodnił zalotnikom, że to on jest tym jedynym napinając łuk, co było trudnym zadaniem. Penelopa bardzo się ucieszyła widząc męża. Tułaczka Odysa zakończyła się szczęśliwie.
Bardzo lubię interpretację „Odysei” Homera. Jest lekka, przyjemnie się ją czyta.
//ZP