1. Paula_D10 listopada 2015 14:21
Największe atuty książki „My, dzieci z dworca ZOO” to szczerość, autentyczność i prostota. Christiane, czyli autorka tej bolesnej i wzruszającej lektury, bez ogródek opowiada o swojej narkomańskiej karierze. Są tu poruszone bardzo wrażliwe tematy, m.in. prostytucja oraz narkotyzowanie się młodzieży w wieku szkolnym. Nie brak w niej brutalnych i dosłownych opisów iniekcji oraz stosunków z „klientami”. Sposób w jaki nasza bohaterka opisuje ćpuńskie życie jest bardzo prosty i równocześnie rozdzierający serce; choć bez emocji opisuje swój stan w trakcie kolejnego odwyku, po śmierci Babsi czy podczas „złotego strzału”, to jednak gdy Christiane upadała, czułam jej strach, bezsilność i złość. Powieść ta jest najprawdopodobniej jedną z najbardziej wartościowych i ciekawych książek, jakie miałam okazję przeczytać.
2. Tamara19 grudnia 2015 18:15
2. Tamara19 grudnia 2015 18:15
"My, dzieci z dworca ZOO" Christiane F. to książka o uzależnieniu od narkotyków.
Kilkuletnia Christiane po przeprowadzce do Berlina zaczyna być bita przez swojego ojca.
I tak było przez kilka lat, dopóki razem ze swoją matką i młodszą siostra się nie przeniosły.
Christiane, żeby przynależeć do imponującej jej grupy zaczęła brać narkotyki.
Okłamywała matkę. Kradła, tylko po to, żeby mieć pieniądze na środki odurzające.
W książce opowiedziana jest nie tylko historia Christiane, ale też jej znajomych, także uzależnionych. W treści zapisane są także słowa matki nastoletniej narkomanki. Pozwalają nam one zrozumieć uczucia bliskich osoby uzależnionej.
Chyba każdy, tak jak ja, po przeczytaniu tej książki czuje niechęć do narkotyków. Opisuje ona bowiem wrak człowieka uzależnionego.Daje dużo do myślenia.
Myślę, że warto ją przeczytać.
3. Dominika Paprota30 grudnia 2015 17:13
Kilkuletnia Christiane po przeprowadzce do Berlina zaczyna być bita przez swojego ojca.
I tak było przez kilka lat, dopóki razem ze swoją matką i młodszą siostra się nie przeniosły.
Christiane, żeby przynależeć do imponującej jej grupy zaczęła brać narkotyki.
Okłamywała matkę. Kradła, tylko po to, żeby mieć pieniądze na środki odurzające.
W książce opowiedziana jest nie tylko historia Christiane, ale też jej znajomych, także uzależnionych. W treści zapisane są także słowa matki nastoletniej narkomanki. Pozwalają nam one zrozumieć uczucia bliskich osoby uzależnionej.
Chyba każdy, tak jak ja, po przeczytaniu tej książki czuje niechęć do narkotyków. Opisuje ona bowiem wrak człowieka uzależnionego.Daje dużo do myślenia.
Myślę, że warto ją przeczytać.
3. Dominika Paprota30 grudnia 2015 17:13
My, dzieci z dworca ZOO- Christiane Felscherinow
To książka dokumentalna, będąca tekstem spisanym z zapisu magnetofonowego z rozmów z Christiane ,młodą narkomanką z Berlina Zachodniego. Była to jedna z pierwszych książek opisująca problem narastającej narkomanii w latach 70-stych .Jest tu przedstawiony nie tylko problem narkomanii , ale również prostytucji i odrzucenia.
Opowieść dziewczyny przeplatają relacje jej matki, kierownika klubu spotkań dla młodzieży, policjantki z wydziału antynarkotykowego oraz pracowników socjalnych zajmujących się sprawami narkomanii. Możemy poznać problem narkomanii z punktu widzenia różnych osób.
Po przeczytaniu tej książki jestem przerażona sposobami za pomocą których uzależnieni ludzie zdobywają pieniądze na kolejną działkę. Christiane wielokrotnie przechodziła odwyk i wracała do nałogu, nie widząc dróg wyjścia ze świata narkomanów.
Uważam , że książka powinna być obowiązkową lekturą dla młodych jak i starszych czytelników. Dla młodych jako przestroga, a dla starszych jako nauka , aby zawsze mieli czas dla swoich pociech .
4. Anonimowy31 grudnia 2015 15:57
To książka dokumentalna, będąca tekstem spisanym z zapisu magnetofonowego z rozmów z Christiane ,młodą narkomanką z Berlina Zachodniego. Była to jedna z pierwszych książek opisująca problem narastającej narkomanii w latach 70-stych .Jest tu przedstawiony nie tylko problem narkomanii , ale również prostytucji i odrzucenia.
Opowieść dziewczyny przeplatają relacje jej matki, kierownika klubu spotkań dla młodzieży, policjantki z wydziału antynarkotykowego oraz pracowników socjalnych zajmujących się sprawami narkomanii. Możemy poznać problem narkomanii z punktu widzenia różnych osób.
Po przeczytaniu tej książki jestem przerażona sposobami za pomocą których uzależnieni ludzie zdobywają pieniądze na kolejną działkę. Christiane wielokrotnie przechodziła odwyk i wracała do nałogu, nie widząc dróg wyjścia ze świata narkomanów.
Uważam , że książka powinna być obowiązkową lekturą dla młodych jak i starszych czytelników. Dla młodych jako przestroga, a dla starszych jako nauka , aby zawsze mieli czas dla swoich pociech .
4. Anonimowy31 grudnia 2015 15:57
„My dzieci, z dworca ZOO” Christiane Felscherinow
Książka opowiada o życiu pełnym kłamstw, nielegalnej prostytucji, kilogramów używek i znajomości, których autorka wstydzi się zapewne do dnia dzisiejszego.
Na początku czyta się ją z niedowierzaniem, że tak młoda osoba wpada w tak duże kłopoty. Na późniejszych stronach udziela nam się rozgoryczenie osób, które próbują od nałogu Christiane odciągnąć. Zaczyna nas irytować to, jak szybko dziewczyna po odwyku, na nowo sięga do narkotyków. Jednak nie jest to tożsame z tym, że próbujemy książkę odłożyć i nie czytać.
Nie jest poradnikiem, jak się uzależnić i ukrywać to przed światem, ani przepisem, na szybkie wyjście z nałogu – nie, jest przestrogą dla wszystkich tych, którzy myślą, że gdy sięgną po miękkie narkotyki, nic im się nie stanie. Christiene też tak myślała, a fakt, że powstała ta książka jest skutkiem tego, jak bardzo się myliła.
ŻagwiK
5. Uwielbiam książki31 grudnia 2015 17:26
Książka opowiada o życiu pełnym kłamstw, nielegalnej prostytucji, kilogramów używek i znajomości, których autorka wstydzi się zapewne do dnia dzisiejszego.
Na początku czyta się ją z niedowierzaniem, że tak młoda osoba wpada w tak duże kłopoty. Na późniejszych stronach udziela nam się rozgoryczenie osób, które próbują od nałogu Christiane odciągnąć. Zaczyna nas irytować to, jak szybko dziewczyna po odwyku, na nowo sięga do narkotyków. Jednak nie jest to tożsame z tym, że próbujemy książkę odłożyć i nie czytać.
Nie jest poradnikiem, jak się uzależnić i ukrywać to przed światem, ani przepisem, na szybkie wyjście z nałogu – nie, jest przestrogą dla wszystkich tych, którzy myślą, że gdy sięgną po miękkie narkotyki, nic im się nie stanie. Christiene też tak myślała, a fakt, że powstała ta książka jest skutkiem tego, jak bardzo się myliła.
ŻagwiK
5. Uwielbiam książki31 grudnia 2015 17:26
"My, dzieci z dworca Zoo" - Christiane Felscherinow
Zachodni Berlin, Niemcy. W rodzinie dwunastoletniej Christiane nie ma miłości. Dziewczyna jest często bita przez ojca. Zdeterminowana, zaczyna chodzić do klubów. Spotyka narkomanów, którzy zaczynają jej imponować. Poznaje też chłopaka, Detlefa, który staje się miłością jej życia. Niestety, razem z nim wchodzi na mroczną ścieżkę. Uzależnia się od heroiny. Czy w trudnym świecie, ukrytym w cieniu dworca Zoo, Christiane zdoła uratować siebie i upragnioną miłość?
Książka ta mocno mną wstrząsnęła. Pokazuje, jak ciężkie jest życie i jak trzeba o nie walczyć. W sytuacji Christiane najgorsze było to, że ludzie nie robili nic, by zapobiec narkomanii wśród młodzieży. Ciągłe zakazy i nakazy sprawiały, że dzieci nie miały się gdzie wyszaleć, a swoją energię i złość rozładowywały przez narkotyki. Chciały w ten sposób wyrazić swój sprzeciw wobec panujących zasad i porządku. Jeżeli ktoś chce zgłębić bardziej ciemniejszą stronę świata, ta książka będzie idealnym rozwiązaniem.
6. Anonimowy31 grudnia 2015 19:53
Zachodni Berlin, Niemcy. W rodzinie dwunastoletniej Christiane nie ma miłości. Dziewczyna jest często bita przez ojca. Zdeterminowana, zaczyna chodzić do klubów. Spotyka narkomanów, którzy zaczynają jej imponować. Poznaje też chłopaka, Detlefa, który staje się miłością jej życia. Niestety, razem z nim wchodzi na mroczną ścieżkę. Uzależnia się od heroiny. Czy w trudnym świecie, ukrytym w cieniu dworca Zoo, Christiane zdoła uratować siebie i upragnioną miłość?
Książka ta mocno mną wstrząsnęła. Pokazuje, jak ciężkie jest życie i jak trzeba o nie walczyć. W sytuacji Christiane najgorsze było to, że ludzie nie robili nic, by zapobiec narkomanii wśród młodzieży. Ciągłe zakazy i nakazy sprawiały, że dzieci nie miały się gdzie wyszaleć, a swoją energię i złość rozładowywały przez narkotyki. Chciały w ten sposób wyrazić swój sprzeciw wobec panujących zasad i porządku. Jeżeli ktoś chce zgłębić bardziej ciemniejszą stronę świata, ta książka będzie idealnym rozwiązaniem.
6. Anonimowy31 grudnia 2015 19:53
"My dzieci z dworca ZOO" Christiane F.
„My, dzieci z dworca ZOO” to książka mówiąca o problemie w dalszym ciągu aktualnym. O zabójczym działaniu narkotyków, zabójczym nie tylko ze względu na wyniszczanie organizmu często prowadzącego do śmierci, ale zabijającym moralność, godność, honor i szczęście. Historia dzieci zażywających twarde narkotyki, śpiących na ulicach i zdolnych do wszystkiego, aby zdobyć choćby jedną działkę, jest przerażająca i poruszająca. Najbardziej jednak szokujący jest fakt, że nie jest to fikcja literacka, ale brutalna prawda. Christiane F. będąca narratorką powieści opisuje swoją bolesną przeszłość, przedstawia czytelnikowi każdy szczegół życia młodego narkomana – oddającego nawet własne ciało dla zabójczego nałogu. Opowieść snuta z dworca w Berlinie Zachodnim staje się przestrogą dla młodzieży lekkomyślnie sięgającej po środki mające przynieść im „rozrywkę”. Pokazuje też, dokąd może zaprowadzić człowieka nieodpowiednie otoczenie.
Stanisława Pająk
7. Karciak31 grudnia 2015 20:01
„My, dzieci z dworca ZOO” to książka mówiąca o problemie w dalszym ciągu aktualnym. O zabójczym działaniu narkotyków, zabójczym nie tylko ze względu na wyniszczanie organizmu często prowadzącego do śmierci, ale zabijającym moralność, godność, honor i szczęście. Historia dzieci zażywających twarde narkotyki, śpiących na ulicach i zdolnych do wszystkiego, aby zdobyć choćby jedną działkę, jest przerażająca i poruszająca. Najbardziej jednak szokujący jest fakt, że nie jest to fikcja literacka, ale brutalna prawda. Christiane F. będąca narratorką powieści opisuje swoją bolesną przeszłość, przedstawia czytelnikowi każdy szczegół życia młodego narkomana – oddającego nawet własne ciało dla zabójczego nałogu. Opowieść snuta z dworca w Berlinie Zachodnim staje się przestrogą dla młodzieży lekkomyślnie sięgającej po środki mające przynieść im „rozrywkę”. Pokazuje też, dokąd może zaprowadzić człowieka nieodpowiednie otoczenie.
Stanisława Pająk
7. Karciak31 grudnia 2015 20:01
,, My, dzieci z dworca ZOO" Christiane Felscherinow
Jedno uderzenie, potem drugie...
Nie jest to jednak komentarz z ringu, bądź pola walki. Te cztery słowa opisują relacje między wymagającym ojcem i przestraszoną córką. Matka broniąc własne dziecko gotowa jest zrobić wszystko.
Ma też nadzieję na lepszy byt. Ale jak to mówią ,,nadzieja matką głupich"...
Trudne dzieciństwo wywarło duży wpływ na psychikę kilkunastoletniej Christiane.
Jedyną ucieczką od problemu okazały się narkotyki...
Autobiografia Christiane daje dużo do myślenia... Przede wszystkim tym, którzy mieli kontakt z dopalaczami. Uświadomi ona młodym ludziom jak ciężko wyjść z nałogu.
Bo mało kto potrafi zapalić ,,jeden raz"...
Nie jest to jednak komentarz z ringu, bądź pola walki. Te cztery słowa opisują relacje między wymagającym ojcem i przestraszoną córką. Matka broniąc własne dziecko gotowa jest zrobić wszystko.
Ma też nadzieję na lepszy byt. Ale jak to mówią ,,nadzieja matką głupich"...
Trudne dzieciństwo wywarło duży wpływ na psychikę kilkunastoletniej Christiane.
Jedyną ucieczką od problemu okazały się narkotyki...
Autobiografia Christiane daje dużo do myślenia... Przede wszystkim tym, którzy mieli kontakt z dopalaczami. Uświadomi ona młodym ludziom jak ciężko wyjść z nałogu.
Bo mało kto potrafi zapalić ,,jeden raz"...