1. Magdalena Cichy23 listopada 2015 16:31
W gimnazjum Teiko była drużyna koszykówki jakich mało. Wszyscy utalentowani i ambitni, więc sześcioosobowy skład szybko nazwano Pokoleniem Cudów. Teraz rozeszli się różnych liceów, by stanąć przeciw sobie w zawodach krajowych i wybrać najlepszego.
Do liceum Seirin dostał się „szósty zawodnik widmo”, o którym krążyły legendy, Kuroko. Drużyna koszykówki z entuzjazmem go przyjmuje, a wtedy okazuje się, że pod względem talentu jest z nim gorzej niż kiepsko. Mimo wszystko razem z przyjaciółmi bierze udział w zawodach i stawia czoła kolejnym, coraz silniejszym Cudom.
Tadatoshi Fujimaki w swoim cyklu „Kuroko’s basket” zaserwował czytelnikom bohaterów o równie barwnych charakterach co ich włosy. Począwszy od tytułowego Kuroko („kuro” – czarny, mimo że jego włosy są błękitne), poważnego, zjawiającego się znikąd jak duch nastolatka, a na Imperatorze, znanym z uwielbienia do nożyczek, Akashiego („aka” – czerwony) kończąc.
Seria jest niezwykle zabawna i lekka. Kreska do najładniejszych nie należy, ale da się przyzwyczaić i cieszyć wspaniałą fabułą.
Do liceum Seirin dostał się „szósty zawodnik widmo”, o którym krążyły legendy, Kuroko. Drużyna koszykówki z entuzjazmem go przyjmuje, a wtedy okazuje się, że pod względem talentu jest z nim gorzej niż kiepsko. Mimo wszystko razem z przyjaciółmi bierze udział w zawodach i stawia czoła kolejnym, coraz silniejszym Cudom.
Tadatoshi Fujimaki w swoim cyklu „Kuroko’s basket” zaserwował czytelnikom bohaterów o równie barwnych charakterach co ich włosy. Począwszy od tytułowego Kuroko („kuro” – czarny, mimo że jego włosy są błękitne), poważnego, zjawiającego się znikąd jak duch nastolatka, a na Imperatorze, znanym z uwielbienia do nożyczek, Akashiego („aka” – czerwony) kończąc.
Seria jest niezwykle zabawna i lekka. Kreska do najładniejszych nie należy, ale da się przyzwyczaić i cieszyć wspaniałą fabułą.