Książniczka

Jeżeli wiele osób mówi ci o jakiejś książce i to w dodatku w samych superlatywach, to po prostu trzeba tą książkę przeczytać. Właśnie tak było z bestsellerem Johna Greena "Gwiazd naszych wina".
Oczywiście, książkę "pochłonęłam" w jeden wieczór, nie mogąc doczekać się końca. I choć osobiście wolę książki z happy endami, wcale nie żałuję, że wzięłam tą powieść w swoje ręce.
Książka ukazuje życie współczesnych nastolatków - Hazel i Augustusa - którzy chorując na nowotwory, zmagają się z różnymi problemami dzisiejszego świata. Główni bohaterowie nie boją się tematów "życia" i "śmierci", "cierpienia", "miłości" i "szczęścia". Mimo tego, że książka kończy się śmiercią jednego z bohaterów, naprawdę warto po nią sięgnąć i zagłębić się w całkiem podobny do naszego świat. Można wtedy zobaczyć, że nie tylko "ja", ale również moi rówieśnicy mają problemy i muszą się z nimi zmagać.
Mnie każda kolejna strona zaskakiwała. Może i z tobą będzie podobnie? // Książniczka

Uwielbiam się przenosić w czasie, a najbardziej do XIX-wiecznej Anglii, dlatego literaturę angielską szczególnie sobie upodobałam i znajduje się ona na samej górze mojej "listy książek". Natomiast moją ulubioną powieścią jest książka Jane Austen "Duma i uprzedzenie".
Opowiada ona o dwojgu ludzi -Elizabeth i panu Darcym, których połączyła miłość, mimo wielu trudności i przeciwwskazań losu. Ponieważ fabuła książki jest bardzo rozległa i bogata w szczegóły, nie można jej streścić - trzeba ją po prostu przeczytać.
A ja czytając zakochiwałam się w mowie bohaterów, bo jakże inna jest ona od dzisiejszej? Zobaczyłam, że można kłócić się, godzić i rozmawiać kulturalnie...i właśnie to jest najpiękniejsze. Autorka ukazuje nam też prawdy moralne i daje nam do zrozumienia, że nie zależnie od miejsca w społeczeństwie, miłość i przyjacielska postawa wobec innych zwyciężają.
Mnie książka dała dużo do myślenia i wyrażam się o niej w samych dobrych stronach. //Książniczka

Kolejną książką podbijającą moje serce jest bestseller Markusa Zusaka "Złodziejka Książek". Mimo tego, że autor tej niezwykłej powieści nie przeżył II Wojny Światowej, pokazał ją w bardzo przejmujący sposób. Jednak lektura jest szczególnie pociągająca, ponieważ narratorem jest Śmierć, która w czasie wojny miała bardzo dużo roboty.
Opowiada ona o pewnej dziewczynie imieniem Lesel, której losy bardzo mnie ujęły. Dzięki swej przybranej rodzinie, dziewczynka nie dała się zwieźć słowom "wodza narodowego" - Hitlera. Lesel poznała smak tęsknoty, smutku, ale też miłości i przyjaźni. I jakże niespodziewane było zakończenie tej powieści, kiedy to dziewczyna cudem uszła z życiem z bombardowania, gdy wszyscy inni których kochała, zginęli. A co ją uratowało? Książka. Pisanie książki.
Według mnie powieść jest naprawdę warta przeczytanie. Pokazuje realia wojny i pozwala zrozumieć, że w życiu różnie się może wydarzyć, a my nie mamy na to wpływu i musimy to zaakceptować. A najważniejsze by wierzyć. Bo wiara czyni cuda. // Książniczka

"Oskar i pani Róża" jest najbardziej znaną książką Erica-Emmanuela Shmitt'a. I to nie bez powodu. Widać, że autor lubi poruszać te wrażliwe strony naszego serca.
Czytając tą krótką opowiastkę filozoficzną, miałam wrażenie, jakbym była w szpitalu i doświadczała tego, co Oskar. Ale głównym atutem książki, jest więź między panią Różą, a chłopcem, która potrafi wzruszyć nawet kamienne serce. To właśnie dzięki tej więzi chłopak pogodził się z rodzicami, co było punktem kluczowym w jego życiu.
Dodatkowo, w lekturze poruszane są tematy filozoficzne, na które główny bohater przy pomocy wolontariuszki, próbował znaleźć odpowiedzi. Mimo wielu trudności, w końcu odznalazł rozwiązania oraz zrozumiał pewne prawdy życiowe i moralne.
To nie koniec. Najbardziej spodobała mi się gra, kiedy to Oskar jeden dzień miał przeżywać jako dziesięć lat. Chłopak "przeżył" całe swoje życie, doświadczając trosk, bólu, cierpienia i miłości.
Książkę warto przeczytać, by dostrzec i zrozumieć co jest w naszym życiu najważniejsze. // Książniczka

Historyczna książka Arkadego Fiedlera pt."Dywizjon 303", jest warta przeczytania nie tylko ze względu na treść, ale również by dostrzec, jaki udział w II Wojnie Światowej mieli, tak zawsze pomijani, Polacy. Mało osób wie, że polscy lotnicy, byli jednymi z najlepszych i zawsze trwali do końca. Nie zostawiali innych w potrzebie. Mieli nie lada zdolności i podczas bitew byli uważani za wzory.
Tylko jak jest dzisiaj? Dzisiaj nikt nie pamięta o bohaterach z czasów wojennych, o tych, którzy walcząc igrali dzień w dzień ze śmiercią. I to właśnie dzięki takim książkom, nasza pamięć odżywa. Znów budzi się w nas obraz tych krwawych czasów, a także Polaków, z których powinniśmy być dumni.
A ja jestem z nich bardzo dumna i bronię ich przed różnymi obelgami ze strony innych. Przypominam też wszystkim o tym, by nie zapominali Polaków, którzy nie stchórzyli, a wręcz przeciwnie - walczyli i zwyciężyli. // Książniczka

Wiele osób nie lubi książek Henryka Sienkiewicza, ale ja je uwielbiam. I wbrew powszechnej opinii, uważam powieść pt."W pustyni i w puszczy", za bardzo ciekawą i godną uwagi.
Czytając tą lekturę, przenosiłam się raz na pustynię, a raz do dżungli. Podróżowałam z głównymi bohaterami, Stasiem i Nel, którzy w bardzo dojrzały sposób przeżywali różne problemy, które ich spotykały. Mimo wielu trudów i przeciwności losu, nie poddawali się i ciągle mieli nadzieję na odnalezienie ojców. I właśnie wiara i nadzieja, doprowadziły ich końcu do ukochanych rodziców.
Z czasem oczy robiły mi się coraz bardziej okrągłe z każdą kolejną stroną książki. Odkrywałam świat i jego cudowne, a zarazem niebezpieczne stworzenia. Podziwiałam je. Wszystkie.
Dlatego właśnie książkę polecam i uważam ją za wartą przeczytania. // Książniczka

"Jeżycjada" to seria książek Małgorzaty Musierowicz. Jest to moja ulubiona i po prostu najlepsza seria powieści, która ma swoje szczególne cechy, w których się zakochałam. Ale moją przygodę z "Jeżycjadą" rozpoczęła książka do niej należąca - "Kłamczucha". Opowiada ona o pewnej dziewczynie, Anieli, która mając piętnaście lat wyjeżdża do Poznania uczyć się. Jednak jej prawdziwym powodem jest chłopak, którego poznała przypadkowo nad morzem.
W wielkim mieście dziewczyna boryka się z problemami świata w PRL-u. Nie miała pojęcia ile ją to będzie wszystko kosztować nie tylko materialnie, ale i fizycznie i psychicznie.
Autorka ukazuje nam życie, które mogłoby się potoczyć inaczej gdyby nie bezmyślność głównej bohaterki. Lektura jest o tyle warta przeczytania, że pokazuje też jedną z najważniejszych prawd moralnych - kłamstwo to nic zabawnego i chcianego. Lepiej go unikać, bo prawda i tak wyjdzie na jaw.
Stokrotnie polecam. // Książniczka

"Magiczne drzewo - czerwone krzesło" to książka Andrzeja Maleszki uwielbiana przez czytelników. Dlaczego? Dlatego, że ukazuje prawdy moralne, które powinniśmy urzeczywistniać, choć nie zawsze tak robimy.
I choć mogłoby się wydawać, że książka jest przeznaczona tylko dla dzieci, wcale tak nie jest.
W lekturze tej opisane są przygody trójki dzieci będących rodzeństwem, które na pewien okres "straciło" rodziców. I właśnie wtedy pokazana jest ścisła więź łącząca nie tylko dzieci z rodzicami, ale też dzieci jako rodzeństwo, które się wzajemnie wspiera. I w tym tkwi najważniejsze przesłanie całej powieści.
Mimo tego, że autor pokazał to wszystko w trochę fantastyczny sposób, można się wczuć w rolę bohaterów, a także przeżywać to co oni przeżywali. A dzięki temu, możemy zobaczyć i zaobserwować jaka jest nasza relacja z rodziną. Czy jest tak jak powinno być, czy może relacje te nie są wcale takie idealne? Warto się nad tym zastanowić. // Książniczka

Następną książką Henryka Sienkiewicza jest powieść "Quo Vadis". Jest to lektura bardzo ambitna i warta przeczytania.
Szczególnie spodobało mi się to, że autor pomieszał fakty historyczne z postaciami fikcyjnymi, co dało fantastyczny efekt. W końcu nie bez przyczyny Henryk Sienkiewicz dostał za nią nagrodę Nobla.
Książka opowiada o życiu pierwszych chrześcijan w starożytnym Rzymie. O ich trudach i problemach z jakimi musieli się zmagać za władzy cesarza rzymskiego - Nerona. Jednak głównie akcja powieści kręci się wokół dwóch bohaterów połączonych w końcu przez miłość, choć los im wcale nie sprzyjał.
Dzięki lekturze możemy zobaczyć, jak żyło otoczenie wokół cesarza, jak traktowani byli niewolnicy, co działo się w starożytnym Rzymie, a przede wszystkim jak wyglądało życie w tamtejszych czasach zarówno pogan jak i chrześcijan.
Dzięki temu można stwierdzić, że lepiej żyć w czasach współczesnych niż w starożytnych. // Książniczka

Wojenna książka to słaby pomysł na jesienny wieczór. Czytać o okrucieństwie i zabijaniu to nic przyjemnego. Ale książkę Johna Boyne'a "Chłopiec w pasiastej piżamie" trzeba czytać pod innym kątem, niekoniecznie wojennym, choć i tak bardzo strasznym i okrutnym.
W powieści wyróżniamy dwa światy, bardzo różne od siebie. W tych światach żyją też różni ludzie, którzy dostrzegają między sobą znaczną różnicę. Tyle tylko, że różnicę tak wielką widzą osoby dorosłe. Powiedziałabym dorosłe, ale niedojrzałe. Za to bardziej inteligentni okazują się dwaj chłopcy, którzy będąc przyjaciółmi, nie dostrzegali żadnej różnicy między sobą oprócz tej, że stoją po dwóch różnych stronach "lustra".
I tu możemy się cieszyć, że we współczesnych czasach jest nacisk na równość, ponieważ kiedyś tego nie było. Kiedyś byli lepsi i gorsi. A gdyby nie ten beznadziejny podział może uniknąłby świat tyle bólu i cierpienia? Tego jednak nie wiemy.
Polecam wszystkim tą książkę, dzięki której mogę patrzeć na świat inaczej. // Książniczka

"Wichrowe wzgórza" to powieść napisana przez Emily Bronte, która należy do mojej ulubionej literatury - angielskiej. Jej książka jest napisana w sposób niewiarygodny, i choć lektura jest stosunkowo długa, nie ma w niej ani jednej strony napisanej bez sensu. Wniosek: książka jest niezwykle treściwa.
Ale najważniejsze jest to, że w powieści emocje i uczucia bohaterów, są bardzo odczuwalne dla czytelnika. Nie każdemu pisarzowi udaje się osiągać taki efekt, ale Emily przeszła samą siebie. Nie raz przy czytaniu pojawiały się u mnie łzy, czasem śmiech, a często nawet złość. Czasem mam wrażenie, że ukazywanie emocji w sposób przejmujcy jest rodzinne. Wystarczy przeczytać powieści obu sióstr Bronte.
Książka ta natomiast należy do grupy powieści, od których nie można się uwolnić. Nie mogłam doczekać się końca i myślę, że wiele osób po przeczytaniu będzie mieć podobne zdanie, choć wiem, że nie każdy lubi tego rodzaju lektury. Ja jednak je uwielbiam i bardzo je polecam. // Książniczka

Książka, która wydawałaby się lekturką dla dzieci, wcale nie musi taką być. Sam tytuł mógłby naprowadzać na nurt dziecięcy, jednak patrząc w ten sposób możemy się bardzo pomylić. Mowa oczywiście o pięknej książce Frances Burnett, "Mała Księżniczka". I co? Nie pomyliłam się? Ja już nie oceniam książek po okładkach. Uczę się na własnych błędnach, których później nie popełniam. Innym też to radzę.
Otóż lektura opowiada fragment życia pewnej dziewczynki, której losy były wyjątkowo zawiłe. Początkowo szczęśliwe, potem już nie bardzo. O późniejszym nieszczęściu zadecydowały oczywiście pieniądze. Nic dodać, nic ująć. Można się było tego spodziewać. Na całe szczęście, autorka zakończyła książkę szczęśliwie. Ale to co spotykało dziewczynkę na każdej stronie powieści, było naprawdę przejmujące. Dziewczyna czuła smak biedy, smutku, głodu, ale czasem również zabawy i śmiechu. W lekturze pokazano różne więzi, życie i traktowanie ludzi na początku XX wieku.
Ale lepiej przeczytać i samym się przekonać o fantastycznej fabule książki. //Książniczka

Wiliam Szekspir jest najbardziej znanym dramaturgiem i poetą na całym świecie. Jego sztuki często są wystawiane na scenie, lecz również ekranizowane. I na pewno każdy słyszał o tragedii tegoż autora, szczycącej się największą sławą, a mianowicie "Romeo i Julia".
W dramacie poruszana jest głównie sprawa miłości między dwojgiem młodych osób. Jednak zdziwiło mnie przede wszystkim to, jak bardzo życiowa była to opowieść. Może w dzisiejszych czasach nie odbiera się sobie życia z takiego powodu, ale ile znamy historii, gdzie przeciw małżeństwu byli obydwoje rodzice? Jest to bardzo częsta sytuacja jak widać nie tylko w czasach współczesnych Szekspirowi.
W utworze moc miłości jest bardzo wyeksponowana, dzięki czemu nadaje mu charakter uczuciowy, a tym samym niesamowity. Bohaterzy jednak byli zbyt pochopni w swoich decyzjach, dlatego nie możemy powiedzieć, że byli dojrzali. Jedynym ich usprawiedliwieniem była miłość (nieszczęśliwa) i młodość.
Ze względu na samą treść i zawiłą akcję, lekturę bardzo polecam. //Książniczka

Lucy Montgomery ukazuje nam początek XX wieku w swojej znanej powieści, "Ania z Zielonego Wzgórza". Mimo tego, że książka była moją lekturą, czytałam ją z wielką fascynacją. Może dlatego, że bardzo interesuje mnie literatura pochodząca z tamtego okresu.
Powieść obyczajowa wydawałaby się dość nudna, ale nie w tym wypadku. Śledząc od początku losy małej dziewczynki, odkrywa się naprawdę ważne cechy bohaterów. Można się o tym przekonać w kolejnych częściach serii o Ani...
Jednak w pierwszej części, autorka pokazała nam życie dziewczyny z sierocińca, którą nigdy nie podejrzewałoby się o to, że pochodzi właśnie z tego miejsca. Jako główna bohaterka, była bardzo pewna siebie, przyjacielska i ambitna, co dało jej świetne efekty później, na uniwersytecie. Ale i w takiej powieści nie zabrakło wątku romantycznego. Książka ukazuje istoty przyjaźni, miłości, wzajemnego zrozumienia, lecz także smutku i cierpienia, bez czego nie obeszłaby się chyba żadna lektura. Polecam i dużym i małym. //Książniczka

15. Anonimowy28 grudnia 2015 11:30

"Radykalni". Coś w rodzaju wywiadu. Wywiadu, dzięki któremu dzieją się cuda. Cuda nawrócenia...
I jest to o tyle fascynująca lektura, że zamiast przedstawiać wyimaginowany świat pełen spokoju...przedstawia go w jego prawdziwej skali kolorów. Kolorów w odcieniach szarości. Sama byłam bardzo zdziwiona, jak bardzo "rzeczywiste" było życie ludzi dających świadectwa. Aż trudno uwierzyć, że obok mnie mieszkać mogą ludzie żyjący w nędzy i borykający się z problemami dzisiejszego świata. A najgorsze jest to, że niebezpieczeństwa te są tak blisko, że nie trudno jest ich zaczerpnąć. Czy jest jakaś Ochrona? Jedyną Ochroną jest osoba, która daje nie tylko ją, ale również miłość i pokój. Wiesz kto to? Można się zdziwić, ale dzięki książce, będącej przestrogą przed "życiem", nawet umarły mógłby się nawrócić. Osobiście nie mam zwyczaju czytać tego typu książek , jednak po ich przeczytaniu, kiełkuje coś nowego w moim sercu. I mam nadzieję, że to uczucie, zakiełkuje również w was.
// Książniczka


16. Anonimowy29 grudnia 2015 13:48

Całkiem przypadkiem natknęłam się na książkę Joego Simpsona "Dotknięcie pustki". Nie miałam pojęcia o czym jest ta lektura, jednak już po kilku stronach wiedziałam, że czeka mnie dużo emocji i wielkie wyzwanie. Nie pomyliłam się.
Akcja, wydarzenia, sceneria, nastrój...wszystko było takie niesamowicie groźne i posępne. Otaczająca samotność w górach takich jak Andy może być przerażająca. Dobrze, gdy ma się przy sobie kogoś bliskiego, jednak tak jak w książce, gdy zostaje się samym z sobą w obliczu śmierci, nie ma szans by nad sobą panować. Jest "pustka". Tylko ona. Żadnej motywacji, by pójść dalej. Przepaść. I można by pomyśleć, że wszystko się kończy. Zostaje śmierć. Ale zadziwiająca była postawa głównego bohatera, jego przeżycia. Wewnętrzny głos doprowadził go do celu, mimo tego, że ledwo żył.
Uważam, że książkę trzeba przeczytać, a niewiarygodne może się okazać to, że historia miała miejsce i zdarzyła się naprawdę. //Książniczka


17. Anonimowy29 grudnia 2015 14:01

Już widzę wielkie zdziwienie, gdy ktoś zobaczy jaką książkę chcę zrecenzować. Otóż, "Przeminęło z wiatrem" Margaret Mitchell mogę oficjalnie uznać za opartą na faktach. Dowód? Zadam pytanie...co dzieje się w tle romantycznej miłości, szalonej młodości i zwariowanej rzeczywistości? Wojna secesyjna! Czyż ona nigdy nie miała miejsca? Czy nie było wielkiego cierpienia spowodowanego przez ciągłe walki? Przypominała ona "piekło na ziemi", jak każde życie w niepokoju, trosce i ciągłym rozmyślaniu co będzie dalej. I choć główny wątek dotyczy życia Scarlett, nie możemy pomijać tego, co przeżywali ludzie, co musieli robić, z czym się zmagać w tamtych czasach. A i autorka nie pominęła tego, jak traktowani byli niewolnicy przez sfery "wyższe". Uważam, że są to fakty, których nie możemy odrzucać. Jedynie przyjąć i wciągnąć się w zawirowany świat kobiet i mężczyzn, którzy również mieli problemy nie małego stopnia. //Książniczka


18. Anonimowy29 grudnia 2015 14:17

"Cuda się zdarzają". Jest to nieodparty fakt w dziejach ludzkości. I jednym z większych niesamowitych cudów o których słyszałam, jest "Świadectwo Glorii Marii - rzecz o nadziei", napisana przez małżeństwo, Joannę i Jacka Wrona.
Początkowo nie byłam w stanie uwierzyć w to co czytam. Rzadko mi się to zdarza, że czytam coś i tego nie rozumiem. Ta poruszająca do głębi opowieść o początkach i rozwoju życia małej dziewczynki, nie tylko u mnie wywołała potok łez wzruszenia. Każda kolejna strona tej krótkiej, lecz bardzo treściwej książki, była jak zasysanie czegoś nieosiągalnego. Nieosiągalnego, a jednocześnie dziwnie pięknego. Bardzo pięknego. Jeśli ktoś chciałby kiedykolwiek po tą lekturę sięgnąć, radziłabym się dobrze przygotować i trzymać mocno fotela. Nigdy nie wiadomo jakie wrażenie może zrobić taka, wydawałaby się zwykła, książka. Na mnie zrobiła ona wielkie. Wielkie i niesamowite. Wystarczy włączyć odpowiedni nastrój i już. A kto działa takie cuda? :)
//Książniczka


19. Anonimowy31 grudnia 2015 09:48

Niedawno udałam się w "Podróż". Niesamowitą, pełną niebezpieczeństw i przygód, a jednocześnie poruszającą do głębi. Podróż, które odmieniła moje życie i spojrzenie na świat.
Czas spędzałam razem z dwiema siostrami, które były mi, już po kilku stronach książki, bardzo bliskie. Nie do końca znam ich imiona, ponieważ miały trzy różne, w zależności od potrzeby. Ja ze swoim się nie ujawniałam.
Spędziłam trzy miesiące w fabryce, ciężko pracując, i odnosząc rany nie tylko fizyczne. Później czekały mnie straszne i pełne lęku o własne życie, noce pod gołym niebem w lesie. Niespodziewanie, nagle znalazłam się na wsi i... doiłam krowy! Żadna z nas, nie umiała ciężko harować, a jednak przetrwałyśmy
Jednak w końcu skończyła się moja przygoda, moja podróż. Skończyła się wraz z końcem wojny.
„Podroż” Idy Fink przeżywałam, jakbym była wraz z głównymi bohaterkami. Na końcu, przytoczę zdanie, które mówi samo za siebie: „NIGDY WIĘCEJ WOJNY”.
// Książniczka


20. Anonimowy31 grudnia 2015 10:04

Zadaję sobie czasami takie pytanie, jak zachowałaby się polska młodzież, gdyby dzisiaj wybuchła wojna? Czy broniliby z zacięciem swojej ojczyzny, czy byliby wpatrzeni w ekrany swoich komórek?
Dlatego tak niezwykle czytało mi się książkę Kazimierza Gołby, która pokazuje, jak piękni byli ludzie, jak bardzo chcieli pokoju i miłości. „Wieża spadochronowa” idealnie obrazuje, jak wyglądała sytuacja. Harcerze wiedzieli, że już nie wrócą. Że jest to ich ostatni dzień, ostatnia decyzja. A jednak walczyli. Do końca.
Wzrusza mnie patriotyzm pokazany w lekturze. W szczególności dlatego, że nie są to tylko czcze słowa, ale godna postawa i postępowanie. Chciałabym brać z nich przykład.
Polecam książkę wszystkim, bez wyjątku. Dzięki niej, patrzenie na dzisiejszy świat stanie się inne, w zależności od „kąta”. Myślę, że jest to obowiązkowa lektura, jednak za nim się po nią sięgnie, trzeba się odpowiednio ustosunkować i mieć nastrój na tego typu książki.
//Książniczka

21. Anonimowy24 stycznia 2016 16:17

"Opowieść wigilijna"

Ten niezwykły autor opowieści gwiazdkowych, umie bardzo dobrze grać na ludzkich uczuciach i emocjach. Taka niepozorna książka, jaką jest właśnie "Opowieść wigilijna", potrafi wywrócić życie do góry nogami. Tylko parę stron, a jakich treściwych, zawierających same pouczenia skłaniające do refleksji.
I tak się zastanawiam, czy nie warto się czasem przenieść w czasie do własnej przeszłości i przyszłości. Może tak spojrzeć na teraźniejszość? Wysuwają się pytana o to, jak żyliśmy i żyjemy? Czy było to postępowanie godne człowieka?
Obserwując losy głównego bohatera, pierwsza myśl jest tak, że był on okrutnym i bezwzględnym człowiekiem. Lecz po namyśle może się okazać, że ja wcale nie jestem lepsza. Łatwo przecież osądzać kogoś, jednak na siebie też czasem trzeba spojrzeć. Lepiej pracować nad sobą już teraz, bo później może już być za późno.

Książniczka

22. Anonimowy24 stycznia 2016 16:29
"Podróż do wnętrza ziemi" Juliusz Verne

Kto by pomyślał, że zwykły skrawek papieru, zapisany w jakimś starym islandzkim języku, da początek wielkiej przygodzie. Przygodzie, która spotkała nie tylko bohaterów. Ja również ją przeżyłam. Na każdej stronie byłam coraz bardziej podekscytowana. Moja wyobraźnia płatała mi nie lada figle. Na własne oczy, jakby widziałam, obrazy przedstawiające stalaktyty w wielu jaskiniach, podziemne rzeki i egipskie ciemności panujące w wielkim wnętrzu. Aż nie chciało mi się wierzyć, że nade mną mogą chodzić ludzie, jeździć samochody, stać budynki.
To wszystko było tak niesamowite, a jednak wywoływało u mnie ogromny strach. Schodząc coraz niżej, wpadałam w coraz większą panikę. Przecież podróż do tytułowego "wnętrza Ziemi" nie jest zwyczajna. Nie na co dzień przecież podróżuje się w tak niezwykłe. Jedno wiem na pewno. Mimo strachu i lęku, warto się zagłębić w tej fascynującej lekturze i przeżyć coś tak niesamowitego. A potem pomyśleć z ulgą, że lepiej i bezpieczniej jest stąpać po ziemi.

Książniczka

23. Anonimowy31 stycznia 2016 21:31

"Mały Książę" Antoine de Saint-Exupery

Książka ta jest z podwójnym dnem. Bez dwóch zdań. I to dno jest tak głębokie i mądre, że nie wiem czy istnieje człowiek, który zrozumiałby je do samego końca. Nie wiem też, czy jest to w ogóle możliwe.
Osobiście książkę czytałam dwa razy. Jest to zbyt mało, by odkryć coś więcej. Ja jednak, strona po stronie, odkrywałam coś nowego i nadzwyczajnego. Oczy otwierały mi się coraz szerzej. Mówiąc szczerze, uważam tą książkę za najmądrzejszą, która kiedykolwiek powstałą. Powierzchownie wydawałaby się dziecinna i niezbyt realna, lecz w gruncie rzeczy, okazała się ona bardzo rzeczywistą. Chociażby spotkanie różnych postaci na wielu planetach. Na Ziemi wszystkie te postacie żyją między sobą i jest ich mnóstwo. No bo cóż, są ludzie i próżni, i bogaci, i biedni. Są także ludzie, dla których liczy się tylko władza i chęć posiadania.
Jest to wszystko trudne do zrozumienia, jednak warto przeczytać "Małego Księcia" i zastanowić się nad własnym życiem, a także odkryć coś, co można zobaczyć tylko sercem. //Książniczka

24.Anonimowy21 lutego 2016 13:14

Granat to kolor, który praktycznie każdemu wydaje się zimny i ponury. Granatowe może być niebo, rzeka lub jakakolwiek rzecz. A ja spotkałam się z „Granatowym miastem”.
Kraków nigdy nie wydawał się mi przygnębiający, a wręcz przeciwnie – pełen harmonii i radości. Takie miasto szczęścia, do którego przyjeżdżają i młodzi, i starzy. Zakochani i skłóceni. Dlatego trudno mi było wyobrazić sobie, że miasto „idealne” jest tylko i wyłącznie miastem. Ma swoje zakamarki do których lepiej nie zaglądać. Jest w nim ciemno każdej nocy i trzeba uważać na każdym kroku. Kraków jednak ma też swoje tajemnice i jedną z nich odkryła trójka przyjaciół. Oczywiście był to główny wątek tej powieści, ale nie zabrakło też historii o miłości, przyjaźni i kontaktach międzyludzkich.
Jeśli ktoś chce zobaczyć ten „granat” w całej swojej okazałości, niech przeczyta tę książkę. Ja się na niej nie zawiodłam, mam nadzieję, że Ty też nie.
//Książniczka 

25. Anonimowy21 lutego 2016 13:15

„Czarna jak noc”. Ciekawy tytuł, niezła okładka. W paru słowach: wszystko jest bardzo zachęcające. Jednak pomimo tego nie spodziewałam się, że książka okaże się aż tak fascynująca. I to nie z powodu tego, że sama forma pisania jest niesamowita, ale dlatego, że jej treść bardzo pobudza wyobraźnię i na pewno odmienia spojrzenie na świat.
Dziewczyna, która ma niską samoocenę może się okazać dla kogoś bratnią duszą. Ja osobiście bardzo zaprzyjaźniłam się z główną bohaterką. Rozumiałam ją i tak jakby byłam przy niej. Przeżywałam to co ona, czułam jej wszystkie zmartwienia. I czasami miałam wrażenie, że to ja jestem główną bohaterką tej książki. To ja musiałam się ukrywać w Nowym Yorku, być oskarżoną o kradzież pieniędzy i nie widzieć przez dłuższy okres swojej rodziny.
Potem musiałam jednak wrócić do rzeczywistości. Jednak było warto.

//Książniczka

26. Anonimowy21 lutego 2016 21:18
Afryka to kontynent bardzo piękny, ale też bardzo niebezpieczny. Lepiej nie zapuszczać się samemu w dżunglę, która może się okazać bardzo zgubną, skomplikowaną i straszną pułapką, z której nie ma powrotu. Lasy europejskie to naprawdę nic w porównaniu z prawdziwymi tropikami, w których spotkać możemy najróżniejsze dzikie plemiona nastawione niezbyt przyjaźnie do podróżnych. Zginiesz albo nie. Ale co mówić o ludziach, są jeszcze zwierzęta. Od tych najmniejszych do najprawdziwszych olbrzymów. Nie jest to bajka, lecz rzeczywistość.
I z tą rzeczywistością musiał się zmierzyć niezwykle odważny chłopak. „Tomek na czarnym lądzie”. Książka kultowa i ponadczasowa, na której wychowywali się nie tylko moi rodzice. Zapewnia ona wiele wrażeń, poprzez przeżywanie najróżniejszych przygód – zwykle niebezpiecznych. Pewnie każdemu przyda się przeżycie choć jednej z nich.

//Książniczka

27. Anonimowy21 lutego 2016 21:21
„Czerwień, żółcień, pomarańcz”. Ta książka jest naprawdę pełna różnorakich kolorów, odwzajemniających wiele ciekawych i skomplikowanych uczuć. Tak…uczucia nastolatki to naprawdę coś niezwykłego, ale jakże trudnego do odczytania. Ktoś by pomyślał, że to błahe romansidło, w ogóle nie związane z rzeczywistością. Może i tak, ale to „coś” jest świetną odskocznią od codziennego życia, mimo tego, że pokazuje właśnie codzienne czynności wykonywane przez młodą osobę, zakochaną w niedostępnym chłopaku. Jednak dzięki tego typu książki, można na chwilę zapomnieć o własnych problemach, pobudzić wyobraźnię, a jednocześnie współczuć komuś innemu. Wtedy można zobaczyć, że nie jest się samym. Można też dostrzec kogoś innego, a nie patrzeć tylko na siebie, zamykać się w sobie i być egoistą. Dlatego myślę, że ta „kolorowa książka” idealnie nadaje się na zimny i ponury wieczór. Może komuś ona pomoże? Rozjaśni myśli? Po coś w końcu, wspaniała autorka Patsy Brooks ją napisała.

//Książniczka 

28. Anonimowy21 lutego 2016 21:22
„Jeżycjada” to naprawdę pełna humoru i codzienności seria książek, napisana przez Małgorzatę Musierowicz, która nadaje się dla ludzi w każdym przedziale wiekowym. Oczywiście każdy będzie odbierał ją inaczej, wnioski jednak powinny być podobne. Powinny, choć nie zawsze takie są. Siedemnasty tom zasługuje u mnie na szczególne uznanie ze względu, na pokazanie prawdziwej rzeczywistości i codzienności. „Czarna polewka” ukazuje problemy, które spotykają ludzi młodych bardzo często i nie wszyscy potrafią sobie z nimi poradzić.
Tak więc: dwie siostry, dwóch braci. Zakochani w sobie. I pytanie, czy ich związki przetrwają próbę czasu i wiele przeciwstawień losu? Czy miłość i w tym przypadku okaże się dość mocna by poradzić sobie ze światem? Niech każdy przeczyta i sam odpowie sobie na te pytania. Oczywiście jest o wątek główny. Jednak jest w tej powieści wiele innych wątków, które albo rozśmieszają do łez, albo powodują stan przygnębienia i oczekiwania. Warto się o tym przekonać.
//Książniczka

29. Anonimowy21 lutego 2016 21:27

Złoty smok? Klątwa? Naprawdę? Nie lubię książek fantasy, jednak na „Klątwę złotego smoka” skusiłam się tylko ze względu na autorkę, która jest jedną z moich ulubionych.
I tak jak zawsze, nie zawiodłam się na niej. Musiałam tylko spakować walizki i wyjechać do Japonii. Nigdy tam nie byłam, więc mała wycieczka była czymś nowym i warto było się na nią udać. Przy okazji przeczytałam o starożytnych japońskich legendach, zagadkach, a co najśmieszniejsze – również o piratach.
A zresztą, kto by nie chciał zdobyć pewnego wachlarza, który zapewniłby wieczną młodość? To już coś. Żadna błahostka. Tylko szkoda, że aż tak nierzeczywista. Jednak zanim udało mi się zdobyć ową wspaniałą rzecz, musiałam zapoznać się z wojownikami ninja, okropną i niebezpieczną japońską mafią, a także z wieloma archeologami. Podróż się udała, wróciłam cała i zdrowa, choć z trudem. Nie żałuję i życzę każdemu tak fascynującej przygody.

//Książniczka

30. Anonimowy13 marca 2016 20:55

„Posłaniec”. Oryginalna książka Markusa Zusaka, o stosunkowo normalnym, przeciętnym człowieku. Tak by się przynajmniej wydawało. Jednak coś w nim musiało być, ponieważ dostał niesamowite zadanie, które wypełnił w całej okazałości. Pomagać ludziom. Tak nawet pomyślałam, że to jemu potrzebna była w jakiś sposób pomoc, ale jak się okazało, głównemu bohaterowi dużo łatwiej było wyprostować czyjeś życie, niż własne. I pod tym względem, niektórzy mogą się z nim identyfikować. Ale mocnym ciosem dla mnie było to, że taki zwykły, prosty chłopak podołał zadaniu. Począwszy od bardzo nieprzyjemnej sprawy, poprzez pewnego księdza, dwóch braci…A co się okazało? Że to wszystko była jedna wielka gra. Tylko gra, w którą został wciągnięty. Lecz pomimo tego, wyciągnął wnioski, które nasuwają się każdemu człowiekowi czytającemu tę lekturę. Dlatego warto po nią sięgnąć i wzbogacić się o nowe przemyślenia.
//Książniczka

31. Anonimowy13 marca 2016 21:06
Osobiście nie miałam własnej opinii o ludziach niepełnosprawnych. Zawsze jakoś tak nie wiem…Bałam się, że zrobię coś nie tak? Okażę nietakt. Dlatego właśnie potrzebna mi była książka typu „Niewidzialna”. Dzięki niej poznałam piękną, młodą dziewczynę, która pokazała mi świat pełen kolorów, pomimo tego, że była niewidoma. Chociażby w takiej normalnej sytuacji w mieście: taksówki, sklepy itd. Dla mnie to wszystko jest jak rutyna dzienna; żadnego niepokoju. A tu się nagle okazuje, że jest to pełna napięcia chwila oczekiwania: uda się, czy nie? Pokonam strach? Szczerze, to nigdy nie podchodziłam tak do sprawy. Oczywiście to co napisałam powyżej, to malutki problem w porównaniu do wielkiej i niebezpiecznej przygody w Nowym Jorku, z jaką musiałam się zmierzyć główna bohaterka książki. Poza tym, poznałam realia życia pisarza, a także nowojorski styl życia. I bardzo polecam sięgnąć po książkę napisaną po mistrzowsku przez Markusa Sedgwick’a. Dlaczego? Bo warto. //Książniczka

32. Anonimowy13 marca 2016 21:19
Żałoba, smutek, trwoga…Są to uczucia, które towarzyszą nam przez całe życie. Są one straszne i okropne. Chcemy się ich pozbyć. Musimy jednak pamiętać, że nie są to jedyne uczucia, które nosimy w sercu. I prawdą jest, że trudno jest się otrząsnąć po stracie kogoś bardzo bliskiego, zamordowanego w bestialski sposób. „Chata” opowiada o prawdziwym niepokoju i lęku. Ale Mack w centralnym punkcie swojego życia spotyka w „Chacie” Boga. Poznaje go, odkrywa nowe zakamarki swojego życia, zamyka przeszłość. Doświadcza również nowego uczucia: przebaczenia.
Powieść napisana niezwykle prostym językiem, jest w stanie praktycznie każdego skłonić do wzięcia jej i przeczytania choć kilku stron. Kilku stron, które mogą odmienić czyjeś życie, pozwolić spojrzeć na świat inaczej. I nagle się okazuje, że przez znaczną część tego naszego życia nosiliśmy tak jakby zasłony; nie dostrzegaliśmy wielu rzeczy, a przede wszystkim czegoś innego poza sobą. Warto zdjąć te zasłony. Zaufać. //Książniczka

33. Anonimowy13 marca 2016 21:31
„Rozdroża”. Sam tytuł już mnie nakierował na to, że powieść będzie o wyborach. Tak po prostu. Lecz mimo tego, że początek tej książki trochę mnie zanudzał, akcja potoczyła się później niesłychanie szybko i nieoczekiwanie. Nagle wszystko stało się jasne. Kto jest kim, o co w tym wszystkim chodzi. Na początku spodziewałam się, że bestseller będzie kontynuacją pierwszej książki Williama P. Younga, jednak ucieszyłam się, że tak się nie stało. Jedyna w swoim rodzaju, niepowtarzalna i wspaniała książka, pokazała mi życie egoistycznego biznesmena. Pokazała mi jak to jest być bardzo bogatym, nie mieć kontaktu z rodziną i żyć samotnie. Przez to odkryłam, że nie to pieniądze są najważniejsze, lecz miłość od człowieka i dla człowieka. Szczególnie ta okazywana bliskim. Polecam dla ludzi, którzy nie umieją podjąć wyboru lub mają jakieś kłopoty. A z resztą…polecam wszystkim. //Książniczka

34. Anonimowy13 marca 2016 22:02
Wbrew pozorom i powszechnej opinii, obowiązkowa lektura szkolna może być naprawdę ciekawa i niekiedy nawet zabawna. Zwłaszcza, gdy ową lekturą jest komedia napisana przez Polaka, Aleksandra Fredry. I choć nie jest ona napisana prostym językiem, gdy tylko się w nią zagłębi, potrafi ona poruszyć człowieka. W końcu nie na co dzień zdarzają się tak romantyczne historie pomieszane z kłótnią dwóch sąsiadów. A co dopiero, gdy ktoś się dowie, że część z tej rzekomej fikcji literackiej, zdarzyła się naprawdę. To dopiero odkrycie.
Dla mnie lektura była miły spędzeniem jednego zimowego wieczoru i tak naprawdę zachęciła mnie do sięgnięcia po inne książki i dramaty POLSKICH autorów. Tak się przecież teraz ludzie zachwycają lekturami i bestsellerami z całego świata, a tak naprawdę nie znają swoich ojczystych pism, które są warte przeczytania i poznania historii swojego kraju, choć w malutkiej jej części. Może „Zemsta” pokaże komuś, że nie warto się kłócić, lecz żyć w zgodzie? //Książniczka


35. Anonimowy30 marca 2016 20:27

Kim jestem? Kim tak naprawdę jestem? To pytanie nurtujące ludzkie umysły od wieków. Wielu ludzi próbowało szukać na nie dopowiedzi. Może niektórym się udało. Wszystko zależy od tego, jak ktoś rozpatruje to zdanie.
Lauren, była właśnie jedną z takich osób. Chciała odszukać siebie w tym strasznym wszechświecie. Chciała w końcu znaleźć odpowiedź. I jak musiało ją zaboleć, gdy dowiedziała się, że została adoptowana. Byłam święcie przekonana, że na tym się zakończy. Co więcej, okazało się, że to dopiero początek.
Wszelkie zranienia, bóle, przykrości…wszystko co dotyka człowieka na każdym kroku zostało wspaniale ujęte przez Sophię McKenzie w „Zagubionej”. Historia bardzo zawiła, w której już nie raz się pogubiłam, była dla mnie świetnym zajęciem na ponury wieczór. Groza, lęk, szczęście, radość, miłość. Uczucia bliskie, choć czasem bardzo dalekie. Uczucia, które odpowiednio potrafią rozbawić i zasmucić czytelnika.
//Książniczka


36. Anonimowy30 marca 2016 20:37

Odrzucenie to bardzo bliskie słowo w dzisiejszym świecie. Towarzyszą mu również: niezrozumienie, lekceważenie. Są to niestety niezbyt przyjemne wyrazy. Staramy się ich unikać. Nie zawsze jednak potrafimy od tego uciec.
Wydawało mi się, że świat jeszcze nie jest taki okrutny. W końcu zawsze może być gorzej. Nie jesteśmy przecież zwierzętami.
Po przeczytaniu „Lucasa”, targnęły mną duże wątpliwości. Była to jedna z niewielu książek jakie dotychczas przeczytałam, która pokazywała prawdziwą naturę człowieka. Naturę rządną władzy; chciwą i zawziętą, która „woli diabła, niż człowieka zamkniętego, o którym nic nie wie”. Tak…okrutne i straszne. Najgorsze jest to, że nie mogłam uwierzyć, że tacy mogą być ludzie. Na szczęście jeszcze takich nie spotkałam. Może dlatego.
Myślę, że książka nie nadaje się dla wszystkich. Powinni ją brać ludzie stojący mocno przy ziemi. Warto jednak po nią sięgnąć, by spojrzeć światu prosto w oczy i zadać pytanie: Czy możemy to jakoś zmienić?
//Książniczka


37. Anonymous31 marca 2016 22:49

Magia, istoty magiczne. Fantasy lub science - fiction. Czarodzieje, czarnoksiężnicy, magowie. Wszystko co nas pociąga. Wydaje się takie ekscytujące i wspaniałe. Wprost genialne! A nie przyszło komuś do głowy, by sięgną po książkę właśnie „antymagiczną”?
Spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy. Może wtedy otworzyłyby się klapki na oczach?
Tak szczerze to nie przepadam za taką literaturą. Wolę rzeczywistość. Choć czasem szarą, ale jednak. Bez większego zainteresowania przeczytałam „Anhara”. Oczywiście, jakżeby inaczej, zachwyciła mnie i pokazała coś, na co nigdy nie zwracałam większej uwagi. Czary zawsze były dla mnie czymś obcym. Nigdy nie lubiłam bawić się w czarownicę. Ale teraz jak tylko o nich słyszę, wytwarza się we mnie swego typu obrzydzenie. Raczej się w tym nie pogłębiałam, ale przecież kiedyś istnieli czarodzieje. Mieli swoje kotły i różdżki. I czy to naprawdę wyglądało tak okropnie? Chyba się tego nie dowiem, ale w zupełności wystarczy mi ta jedna jedyna książka Małgorzaty Nowrockiej. //Książniczka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz