Świat bez chorób, brzydoty, głodu, i najważniejsze, bez ustawicznego cienia śmierci podążającego za człowiekiem krok w krok. Kto z nas nie chciałbym takiego świata? Glukhovsky daje nam szansę zakosztowania tego, w wizji niedalekiej przyszłości, jednak ostrzega, że nie wszystko jest białe lub czarne. Po pokonaniu śmierci, pojawiło się przeludnienie. Tradycyjne domy zastały zastąpione przez kilometrowe wieżowce wchłaniające dawną architekturę, a aby móc urodzić dziecko, jeden z rodziców musiał poddać się zabiegowi polegającemu na “zarażeniu” starością. Za wyszukiwanie rodziców i wykonywanie zabiegów odpowiedzialni są Nieśmiertelni, czyli elitarne jednostki, do których należy głowy bohater powieści. Muszę przyznać, że jest to najstraszniejszy i zarazem najbardziej prawdopodobny obraz naszej przyszłości. Bez jarzma śmierci, odrzuciliśmy idee rodziny , zniszczyliśmy zabytki, na które nie było już miejsca, a kościoły przerobiliśmy na domy publiczne. Po co komu Bóg, jeśli mamy już wieczne życie? Po co komu miłość, jeśli każdy jest rządny przygód? Czy ludzcy jesteśmy dzięki śmierci?
Świat bez chorób, brzydoty, głodu, i najważniejsze, bez ustawicznego cienia śmierci podążającego za człowiekiem krok w krok. Kto z nas nie chciałbym takiego świata?
Glukhovsky daje nam szansę zakosztowania tego, w wizji niedalekiej przyszłości, jednak ostrzega, że nie wszystko jest białe lub czarne.
Po pokonaniu śmierci, pojawiło się przeludnienie. Tradycyjne domy zastały zastąpione przez kilometrowe wieżowce wchłaniające dawną architekturę, a aby móc urodzić dziecko, jeden z rodziców musiał poddać się zabiegowi polegającemu na “zarażeniu” starością. Za wyszukiwanie rodziców i wykonywanie zabiegów odpowiedzialni są Nieśmiertelni, czyli elitarne jednostki, do których należy głowy bohater powieści.
Muszę przyznać, że jest to najstraszniejszy i zarazem najbardziej prawdopodobny obraz naszej przyszłości. Bez jarzma śmierci, odrzuciliśmy idee rodziny , zniszczyliśmy zabytki, na które nie było już miejsca, a kościoły przerobiliśmy na domy publiczne. Po co komu Bóg, jeśli mamy już wieczne życie? Po co komu miłość, jeśli każdy jest rządny przygód?
Czy ludzcy jesteśmy dzięki śmierci?