Władysław Stanisław Reymont "Chłopi. Część pierwsza - Jesień"
Wsi spokojna, wsi wesoła...
Chociaż - może bez przesady z tą spokojną.
Maciej Boryna, najbogatszy gospodarz w całych Lipcach, dwukrotnie już owdowiały, rozumie, że jego gospodarstwo zmarnieje bez kobiecej ręki. Rozpoczyna więc starania o nową żonę, co kompletnie nie podoba się jego dzieciom, które czekają tylko aż ojciec przepisze na nich należne im grunty. We wsi zaczynają dziać się ciekawe rzeczy...
Jedna z przyjemniejszych szkolnych lektur. Gdy tylko umysł przyzwyczai się już do specyficznego, staropolskiego wiejskiego języka, czyta się błyskawicznie. Może "Chłopi" nie są powieścią, którą zachwalałabym każdemu z błyskiem w oku, ale na pewno będę starać się przekonać znajomych ze szkoły, by zwrócili na nią uwagę, zamiast po prostu przeczytać streszczenie.
Wsi spokojna, wsi wesoła...
Chociaż - może bez przesady z tą spokojną.
Maciej Boryna, najbogatszy gospodarz w całych Lipcach, dwukrotnie już owdowiały, rozumie, że jego gospodarstwo zmarnieje bez kobiecej ręki. Rozpoczyna więc starania o nową żonę, co kompletnie nie podoba się jego dzieciom, które czekają tylko aż ojciec przepisze na nich należne im grunty. We wsi zaczynają dziać się ciekawe rzeczy...
Jedna z przyjemniejszych szkolnych lektur. Gdy tylko umysł przyzwyczai się już do specyficznego, staropolskiego wiejskiego języka, czyta się błyskawicznie. Może "Chłopi" nie są powieścią, którą zachwalałabym każdemu z błyskiem w oku, ale na pewno będę starać się przekonać znajomych ze szkoły, by zwrócili na nią uwagę, zamiast po prostu przeczytać streszczenie.
//Andeś