Nastawiałam się na niesamowitą powieść o człowieczeństwie, dwoistości ludzkiej natury oraz wiecznej walce wewnętrznej, lecz dostałam nędzną opowiastkę, której potencjał został całkowicie zmarnowany. Postać Uttersona, która powinna być jednym z kół napędowych tego opowiadania, była bezpłciowa, nijaka i tak na dobrą sprawę niepotrzebna, zresztą jak większość postaci w „Doktor Jekyll i pan Hyde”. Historia nie angażuje, przy czytaniu jej często towarzyszyła mi nuda. Pomysł rozdzielenia pierwiastków dobra i zła na dwie osoby jest bardzo ciekawy, jednak sposób w jaki rozwiązał to autor nie usatysfakcjonował mnie. Najbardziej zawiniła perspektywa z jakiej została przedstawiona większość historii. Dzieje tytułowego doktora Jekylla poznajemy oczami Uttersona, który tylko szwenda się od domu do domu i próbuje rozwikłać jego tajemnicę. Dopiero pod sam koniec przedstawione są listy Jekylla oraz Lanyona uwikłanego w misterny plan tytułowego bohatera. Uważam, że gdyby historia ta przedstawiała wszystkie badania, przemiany oraz przemyślenia doktora Jekylla to byłaby o wiele ciekawsza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz