,,Bezpieczna Przystań" Nicholas Sparks
Czytając ,,Bezpieczną Przystań” doznałem rozczarowania. Po tytule i tym co słyszałem o autorze, spodziewałem się ckliwej historyjki o zakochanych, kończącej się ślubem, mnóstwem dzieci i szczęściem. A dostawałem na przemian: słabo kręcące się na początku love story i mroczne przemyślenia psychopaty Kevina jak i historie z nim związane. Postać męża bijącego kobietę swojego życia, który uporczywie tkwił w tym, że robi to dla szczęścia swojej żony, nakręca cały przebieg wydarzeń. Dodaje powieści ogrom cierpienia i trzyma w napięciu każdy mięsień czytelnika. [...] W czasie kiedy Pan Tierney zapija się na śmierć, Erin jego żona zaczyna budować swoje życie na nowo.Tutaj po czasie dostajemy tego czego się spodziewaliśmy. Pięknie przedstawiona przygoda, która zamienia się w długotrwałe plany na przyszłość. Tutaj mamy świat idealny, gdzie ludzie się do siebie uśmiechają, chcą dla nas zrobić wszystko i wbrew pozorom nie jest im spieszno do łóżka. Te dwie różne historie mające wspólny mianownik czyta się cudownie i szybko. [...] W pewnym momencie dochodzi do połączenia tych opowiadań. Czytelnik wiedział, że do tego dojdzie, ale chciałby to odwlekać w nieskończoność. Kiedy jednak już się to stanie, odczuwa mały niesmak, ale z każdą kolejną stroną po tej fuzji, doznajemy jeszcze więcej emocji i dreszczy na skórze. [...] Autor porusza w swojej powieści także trudny temat śmierci i przemijania. Robi to mistrzowsko, osadzając w tej roli osobę odważną, stanowczą i w pełni świadomą. Umierający bohater wie, że jedyne co może po sobie zostawić to słowo. W dwóch listach pozostaje w świecie żywych na zawsze. Osoba, której już teoretycznie nie ma, porusza odbiorcę najbardziej i to ona jak się okazuje, kieruje całą przyszłością Alexa i Katie. [...] Książka nie znajduje się na samym szczycie, głównie za powtórzenia, powolną akcje części miłosnej i zakończenie, które mimo wszystko nie poruszyło moich kanalików łzowych. Mimo tego wszystkiego, jest to coś co warto przeczytać. Historia jest oczywiście fikcją literacką, ale niektóre jej elementy stanowią twardą rzeczywistość, która toczy się gdzieś za zamkniętymi drzwiami domu sąsiada…
Bardzo się ucieszyłem tym hasłem tego miesiąca ponieważ pasuje do niego książka, która stanowiła obiekt recenzji mojego pierwszego wpisu na blogu. Tu zapraszam do całości tekstu: http://rmacha.pl/to-sparks-pisze-horrory/
Obiecuję, że w tym miesiącu przeczytam coś jeszcze :D
Andy Weir ,,Marsjanin"
Jeden cel: napisać książkę o ludzkim wewnętrznym i instynktownym humanizmie.
I mamy problem jak napisać książkę o tak trudnym przesłaniu, w ten sposób żeby wszyscy się nią zachwycali i o niej mówili? Odpowiadając sobie na to pytanie Andy Weir napisał Marsjanina. Opowieść o człowieku, który pozostał na Marsie sam ze sobą, kilkoma kombinezonami, nikłą ilością jedzenia i odchodami załogi, która musiała się ewakuować. Kiedy protagonista, Mark Watney już pogodził się z myślą, że czerwona planeta stanie się jego osobistym cmentarzem, postanowił przetrwać najdłużej jak mógł. Mark jest botanikiem i inżynierem więc jest przygotowany na awarie sprzętu i zna kilka sposobów na wykombinowanie jedzenia. Jesteśmy w świecie Marsa ale tak w sumie skupiamy się tylko na Marku, któremu kibicujemy ze wszystkich sił. W książce pojawia się mnóstwo laickich objaśnień, naukowych zagadnień i procesów chemicznych, które Mark wykorzystał aby przeżyć. Dla mnie jest to dodatkowy atut tego dzieła ponieważ wszystko jest napisane bardzo rzetelnie i profesjonalnie. Dzięki temu profesjonalizmowi jak i normalności głównego bohatera (Mark ma niebywałe poczucie humoru), książka zdaje się być bardzo prawdopodobną nieodległa przyszłością co wzbudziło we mnie fascynacje.
Czy cel i przesłanie książki nie zagubiło się gdzieś na czerwonej pustyni i walce o przetrwanie? To musisz sprawdzić sam sięgając po jedynego w swoim rodzaju Marsjanina...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz