Kendra i Seth wcale nie chcą spędzić wakacji u dziadków, a druga strona jest równie zadowolona co i dzieci.
Nie wszystko okazuje się tak nudne, jak się w to wierzy. Dzieci naprawdę nie miały
pojęcia, że wróżki istnieją i tym bardziej nie myślały, że są też te złe.
Zawsze chcemy chronić naszych bliskich. Więc co robić, kiedy nasz obrońca zniknie i to my mamy problem?
Kendra i Seth nie wiedzieli co robić, ale chcieli pomóc za wszelką cenę.
Bajka dla dzieci? Wolnego! Historia wciąga i starszych czytelników. Zwroty akcji, prosty tekst, cudowne uniwersum. Wszystko idealne.
Podobno miała być to zwyczajna opowiastka dla młodszych czytelników. Idealnie dopasowana do dzieci, które miały wysłuchiwać tej opowieści w łóżku przy kojącym głosie rodzica. Właśnie. Podobno.
Zaliczając się do już lekko starszych czytelników, wręcz zdziwiłam się. Prostota języka przekazuje nam idealnie wszystkie słowa, a fabuła wcale nie jest taka kolorowa…
Rodzeństwo wyjeżdża na wakacje do dziadków, co nie podoba się obu stronom. Młodsze pokolenie czuje się znudzone, a to starsze ma fantastyczną i niewiarygodną tajemnicę. Kiedy dzieciaki odkrywają to, przed czym miały być bronione, wcale nie jest tak kolorowo…
Siedziałam w fotelu zaczytana w „Baśniobiorze” do ostatniej strony, zupełnie nie odczuwając, że jest to książka dla dzieci. „Baśniobór” jest dla każdego.
Kendra i Seth wcale nie chcą spędzić wakacji u dziadków, a druga strona jest równie zadowolona co i dzieci.
Nie wszystko okazuje się tak nudne, jak się w to wierzy. Dzieci naprawdę nie miały
pojęcia, że wróżki istnieją i tym bardziej nie myślały, że są też te złe.
Zawsze chcemy chronić naszych bliskich. Więc co robić, kiedy nasz obrońca zniknie i to my mamy problem?
Kendra i Seth nie wiedzieli co robić, ale chcieli pomóc za wszelką cenę.
Bajka dla dzieci? Wolnego! Historia wciąga i starszych czytelników. Zwroty akcji, prosty tekst, cudowne uniwersum. Wszystko idealne.
Kilarth
2. Anonimowy27 grudnia 2016 21:38
Podobno miała być to zwyczajna opowiastka dla młodszych czytelników. Idealnie dopasowana do dzieci, które miały wysłuchiwać tej opowieści w łóżku przy kojącym głosie rodzica. Właśnie. Podobno.
Zaliczając się do już lekko starszych czytelników, wręcz zdziwiłam się. Prostota języka przekazuje nam idealnie wszystkie słowa, a fabuła wcale nie jest taka kolorowa…
Rodzeństwo wyjeżdża na wakacje do dziadków, co nie podoba się obu stronom. Młodsze pokolenie czuje się znudzone, a to starsze ma fantastyczną i niewiarygodną tajemnicę. Kiedy dzieciaki odkrywają to, przed czym miały być bronione, wcale nie jest tak kolorowo…
Siedziałam w fotelu zaczytana w „Baśniobiorze” do ostatniej strony, zupełnie nie odczuwając, że jest to książka dla dzieci. „Baśniobór” jest dla każdego.
Kilarth