"Arena 13" to opowieść o piętnastoletnim chłopcu, którego marzeniem jest walka na tytułowej arenie. Jego rodzice zostali zamordowani przez tajemniczego Hoba - dżina wysysającego krew z ludzi, który od czasu do czasu także walczy. Dostaje możliwość nauki u najlepszego zbrojmistrza. Jednak, czy to wystarczy? Czy Tyron, da sobie radę z okiełznaniem charakteru kolejnego ucznia?
Fabuła jest świetnie wymyślona. Jeśli kochacie "Zwiadowców" i "Kroniki Wardstone" to zdecydowanie ta książka to coś dla was. Jest utrzymana w podobnych klimatach, które idealnie uzupełniają szary dzień w szkole. Bardzo szybko się czyta, można odnieść wrażenie, że wręcz płynie się przez kolejne kartki. Jest to specyficzna książka, głównie przez fakt, że zawiera się w niej sam wstęp do opowieści. A co do uczucia – lekkie, przyjemne, niezobowiązujące. Dopiero sam jego początek, lecz z niecierpliwością czekam jak rozwinie się ten wątek.
Leif był nikim i chciał stać się kimś. Arena 13 to jego największe marzenie i nie pragnie niczego innego, niż walczyć właśnie na niej. To właśnie tam dochodzi do starć najsilniejszych wojowników, a Leif ma szansę zostać jednym z nich.
Skąd w nastolatku tyle samozaparcia? Na co mu wszystkie treningi, czemu tak mu zależy, by stanąć na Arenie 13?
Odpowiedzią jest Hob. Pragnienie zgładzenia człowieka, który starł z powierzchni świata rodzinę chłopca jest zbyt wielkie, by mu się oprzeć. Leif zrobi wszystko, by się zemścić.
Joseph Delaney wprowadza nas w swój własny świat i każe go zrozumieć, nie tłumacząc go nam. Jest to ogromny błąd; rzuca pojęciami niezrozumiałymi, które często nie pokrywają się ze słownikiem. Cała ta kreacja Areny 13 jest niejasna, a zrozumieć się jej wręcz nie da.
Sięgając po tę książkę miałam nadzieję na coś wspaniałego. Zawiodłam się.
"Arena 13" to opowieść o piętnastoletnim chłopcu, którego marzeniem jest walka na tytułowej arenie. Jego rodzice zostali zamordowani przez tajemniczego Hoba - dżina wysysającego krew z ludzi, który od czasu do czasu także walczy. Dostaje możliwość nauki u najlepszego zbrojmistrza. Jednak, czy to wystarczy? Czy Tyron, da sobie radę z okiełznaniem charakteru kolejnego ucznia?
Fabuła jest świetnie wymyślona. Jeśli kochacie "Zwiadowców" i "Kroniki Wardstone" to zdecydowanie ta książka to coś dla was. Jest utrzymana w podobnych klimatach, które idealnie uzupełniają szary dzień w szkole. Bardzo szybko się czyta, można odnieść wrażenie, że wręcz płynie się przez kolejne kartki. Jest to specyficzna książka, głównie przez fakt, że zawiera się w niej sam wstęp do opowieści. A co do uczucia – lekkie, przyjemne, niezobowiązujące. Dopiero sam jego początek, lecz z niecierpliwością czekam jak rozwinie się ten wątek.
~ Tysiąc Żyć Czytelnika
2. Nikola Wójcik29 stycznia 2017 22:14
Leif był nikim i chciał stać się kimś. Arena 13 to jego największe marzenie i nie pragnie niczego innego, niż walczyć właśnie na niej. To właśnie tam dochodzi do starć najsilniejszych wojowników, a Leif ma szansę zostać jednym z nich.
Skąd w nastolatku tyle samozaparcia? Na co mu wszystkie treningi, czemu tak mu zależy, by stanąć na Arenie 13?
Odpowiedzią jest Hob. Pragnienie zgładzenia człowieka, który starł z powierzchni świata rodzinę chłopca jest zbyt wielkie, by mu się oprzeć. Leif zrobi wszystko, by się zemścić.
Joseph Delaney wprowadza nas w swój własny świat i każe go zrozumieć, nie tłumacząc go nam. Jest to ogromny błąd; rzuca pojęciami niezrozumiałymi, które często nie pokrywają się ze słownikiem. Cała ta kreacja Areny 13 jest niejasna, a zrozumieć się jej wręcz nie da.
Sięgając po tę książkę miałam nadzieję na coś wspaniałego. Zawiodłam się.
Kilarth