Pewnie właśnie się zastanawiacie jakim prawem ja taką książkę podpinam pod kategorię dreszczyk. Cóż, ja się bałam. Naprawdę. Ta opowieść była moją ulubioną lekturą z podstawówki, jednak ostatnio odkryłam, że nic z niej nie pamiętam. Nadarzyła się okazja przeczytania jej ponownie… po angielsku! I zaczęły się wątpliwości. Czy mój język jest odpowiednio dobry? Czy zmienię zdanie? Całe szczęście nic złego się nie stało, lecz strach pozostał. Czytało się bardzo przyjemnie, a dzięki wydawnictwu [ze słownikiem] mogłam bezpiecznie i przyjemnie czytać, bo gdy nachodziły mnie wątpliwości to mogłam wesprzeć się słownikiem. Doktor Dolittle jest wspaniałą osobą. Jego historia uczy. Każda istota jest warta naszej pomocy. A kiedy ktoś nam ją proponuje powinniśmy ją przyjąć. Nawet jeśli leczony ma być nasz największy wróg, trzeba pomóc. To w tej książce jest piękne. Polecam powrót do lektur z podstawówki, bo prawdę mówiąc, dopiero teraz możemy zdać sobie sprawę, co się w nich kryje.
Pewnie właśnie się zastanawiacie jakim prawem ja taką książkę podpinam pod kategorię dreszczyk. Cóż, ja się bałam. Naprawdę. Ta opowieść była moją ulubioną lekturą z podstawówki, jednak ostatnio odkryłam, że nic z niej nie pamiętam. Nadarzyła się okazja przeczytania jej ponownie… po angielsku! I zaczęły się wątpliwości. Czy mój język jest odpowiednio dobry? Czy zmienię zdanie?
Całe szczęście nic złego się nie stało, lecz strach pozostał. Czytało się bardzo przyjemnie, a dzięki wydawnictwu [ze słownikiem] mogłam bezpiecznie i przyjemnie czytać, bo gdy nachodziły mnie wątpliwości to mogłam wesprzeć się słownikiem. Doktor Dolittle jest wspaniałą osobą. Jego historia uczy. Każda istota jest warta naszej pomocy. A kiedy ktoś nam ją proponuje powinniśmy ją przyjąć. Nawet jeśli leczony ma być nasz największy wróg, trzeba pomóc. To w tej książce jest piękne. Polecam powrót do lektur z podstawówki, bo prawdę mówiąc, dopiero teraz możemy zdać sobie sprawę, co się w nich kryje.
~ Tysiąc Żyć Czytelnika