1. Dominika Paprota29 grudnia 2015 18:57
Mama kazała mi chorować - Julie Gregory
To autobiograficzna książka, dziś już dorosłej kobiety, o swoich tragicznych przeżyciach z dzieciństwa. Julie z dzieciństwa pamięta tylko , że była chuda , ciągle słaba, nie miała koleżanek . Matka sugerowała lekarzom choroby córki , wymuszała na nich zlecanie badań oraz przeprowadzanie operacji. Przez długi czas żaden z lekarzy nie potrafił postawić diagnozy , określić co dolega Julie. Dzieciństwo Julie to koszmarne wspomnienia. Trwało to 16 lat , dopiero wtedy dziewczynka trafiła do rodziny zastępczej , a jej matka przed sąd. Okazało się , że jej matka cierpi na zastępczy zespół Münchhausena. Julie Gregory dopiero w wieku 24 lat poznała prawdę o swojej biologicznej matce. Dowiedziała się dlaczego jej mama zachowywała się w taki sposób .Postanowiła opisać to co czuła , jej relacja jest bolesną wędrówką w poszukiwaniu prawdy o utraconym dzieciństwie.
2. Anonimowy31 grudnia 2015 20:38
To autobiograficzna książka, dziś już dorosłej kobiety, o swoich tragicznych przeżyciach z dzieciństwa. Julie z dzieciństwa pamięta tylko , że była chuda , ciągle słaba, nie miała koleżanek . Matka sugerowała lekarzom choroby córki , wymuszała na nich zlecanie badań oraz przeprowadzanie operacji. Przez długi czas żaden z lekarzy nie potrafił postawić diagnozy , określić co dolega Julie. Dzieciństwo Julie to koszmarne wspomnienia. Trwało to 16 lat , dopiero wtedy dziewczynka trafiła do rodziny zastępczej , a jej matka przed sąd. Okazało się , że jej matka cierpi na zastępczy zespół Münchhausena. Julie Gregory dopiero w wieku 24 lat poznała prawdę o swojej biologicznej matce. Dowiedziała się dlaczego jej mama zachowywała się w taki sposób .Postanowiła opisać to co czuła , jej relacja jest bolesną wędrówką w poszukiwaniu prawdy o utraconym dzieciństwie.
2. Anonimowy31 grudnia 2015 20:38
"Mama kazała mi chorować" Julie Gregory
Moje spotkanie z powieścią Julie Gregory nie należało do najprzyjemniejszych, powiem wprost – było potworne. Przesiąknięte zapachem śmierci, szaleństwa, upośledzenia. Poznałam historię dziecka, które stało się niewolnikiem szpitalnych sal, mimo że tak naprawdę nigdy ciężko nie zachorowało. Dziecka „faszerowanego” przeróżnymi tabletkami, lekarstwami na serce i antybiotykami, tylko dlatego, że jego matka nie chciała, by było zdrowe . Wielokrotnie odkładałam książkę niezdolna przeczytać choćby słowa. Świadomość, że ktoś naprawdę przeszedł przez takie „piekło”, mroziła krew w żyłach. Rodziła się ponura myśl, że przecież i ja mogłam urodzić się w takiej rodzinie i przeżyć ten koszmar. Powieść „Mama kazała mi chorować” nie rzuca na kolana wspaniałą formą, wartką akcją czy barwnymi bohaterami, ale prawdą. Bo, jak to powiedział Mark Twain „Prawda jest dziwniejsza od fikcji, a to dlatego, że fikcja musi być prawdopodobna. Prawda – nie”.
Stanisława Pająk
Moje spotkanie z powieścią Julie Gregory nie należało do najprzyjemniejszych, powiem wprost – było potworne. Przesiąknięte zapachem śmierci, szaleństwa, upośledzenia. Poznałam historię dziecka, które stało się niewolnikiem szpitalnych sal, mimo że tak naprawdę nigdy ciężko nie zachorowało. Dziecka „faszerowanego” przeróżnymi tabletkami, lekarstwami na serce i antybiotykami, tylko dlatego, że jego matka nie chciała, by było zdrowe . Wielokrotnie odkładałam książkę niezdolna przeczytać choćby słowa. Świadomość, że ktoś naprawdę przeszedł przez takie „piekło”, mroziła krew w żyłach. Rodziła się ponura myśl, że przecież i ja mogłam urodzić się w takiej rodzinie i przeżyć ten koszmar. Powieść „Mama kazała mi chorować” nie rzuca na kolana wspaniałą formą, wartką akcją czy barwnymi bohaterami, ale prawdą. Bo, jak to powiedział Mark Twain „Prawda jest dziwniejsza od fikcji, a to dlatego, że fikcja musi być prawdopodobna. Prawda – nie”.
Stanisława Pająk