"Igrzyska śmierci w Pierścieniu Ognia" Suzanne Collins
Katniss Everdeen i Peeta Mellark - głowni bohaterowie trylogii muszą stawić czoła nowemu wyzwaniu. Rok wcześniej, gdy razem wygrali Głodowe Igrzyska, przeciwstawiając się Kapitolowi zyskali sławę i bogactwo, ale stali się również symbolem buntu, który przejawia się w Dystryktach. Miał być ślub, oraz zakończenie "I żyli długo i szczęśliwie", zamiast tego narzeczeni muszą odbyć Tournee Zwycięzców, lecz na tym się nie kończy. Kapitol pragnie zemsty. Przeklęci kochankowie z Dwunastego Dystryktu muszą zapłacić za swoje postępowanie. 75 Głodowe Igrzyska będą inne, niż zwykle. W tym roku wypada trzecie Ćwierćwiecze Poskromienia, z tej okazji w śmiertelnej grze wezmą udział pozostali przy życiu zwycięzcy poprzednich zawodów, bez względu na wiek, stan zdrowia, czy inne sytuacje życiowe. Ćwierćwiecze Poskromienia kończy się jednak równie zaskakująco, jak zeszłoroczne Igrzyska. Katniss posyła w sklepienie areny strzałę z drutem, a gdy piorun o północy uderza w drzewo arena zostaje zniszczona. Everdeen zostaje przewieziona do tajnego i owianego tajemnicą Dystryktu Trzynastego, a Mellark do stolicy Panem - Kapitolu. Podczas całej opowieści Katniss ma jeden cel - chronić Peetę. Sama nie do końca wie, jakie uczucie nią kieruje, ale uświadamia sobie, że nie da rady bez niego żyć. Jest to moim zdaniem najlepsza część trylogii, nie tylko ze względu na pojawienie się w niej mojej ulubionej postaci - Finnick'a Odair, ale dlatego, iż usposabiałam się z główną bohaterką. Byłam zdeterminowana, przestraszona i zła, jak ona. "Igrzyska śmierci w Pierścieniu Ognia" wywołały u mnie wiele emocji, ekscytację ze zgłębienia historii bohaterów książki, smutek ze śmierci poszczególnych postaci, oraz pojawienia się nowych osób, wnoszących co nieco do fabuły, oraz wiele innych. Serdecznie zapraszam wszystkich do przeczytania trylogii.